"Żniwiarz" jako seria skierowana już do dorosłych odbiorców przybliża nam historie o upiorach, utopcach i innych stworach, które kiedyś tam usłyszeliśmy od dziadków. I pewnie dawno już o tym zapomnieliśmy. Choć podświadomie nadal rozsypujemy sól, trzymamy zioła, które mają odstraszać, przez pewną ignorancję nie drążymy dlaczego to robimy...
Nie znamy źródeł naszych przesądów, bo często nie pytamy. A tutaj Paulina Hendel na tacy podaje nam kolejne stworzenia z słowiańskiej demonologii, łącznie ze znaczeniami ziół i sposobami unicestwienia (gdyby zapytać naszych dziadków pewnie, byśmy się dowiedzieli jeszcze więcej). Tutaj poznajemy słowiańskie przesądy nadal zakorzenione w naszym życiu. Podania, które są równie ciekawe i barwne, jak te ze starożytnego Rzymu i Grecji, a w dodatku są nasze!
A kim jest tytułowy Żniwiarz? Osobą, która walczy z naszymi nocnymi demonami, z naszymi strachami czającymi się w cieniu. Bo gdyby nie człowiek, nie byłoby demonów, bo gdyby nie człowiek nie byłoby Żniwiarzy...
W świat nocnych demonów wprowadzają nas Feliks, stary już Żniwiarz, który niejedno widział, niejedno zrobił, a świat i tak go dalej zaskakuje. Wraz z Magdą, która jest zafascynowana podaniami słowiańskimi i tym co robi jej wujek, i często niczym wrzód na tyłku rusza wszędzie za Feliksem, poznajemy własną historię. Razem tworzą niezwykły duet wybuchowy, ale lojalny. A z czym im się przyjdzie zmierzyć w pierwszym tomie? Z Pierwszym Żniwiarzem. Bo jak rozpoczynać serię z demonami słowiańskimi to z przytupem.