maja 28, 2018

Remigiusz Mróz "Nieodnaleziona"

Remigiusz Mróz "Nieodnaleziona"

Do Mroza mam sentyment, jako postaci historycznej (dzięki studentom, a raczej studentkom). A tak poważnie, przyznaję jego serii  nie czytałam. Za to "Behawiorysta" i "Świt, który nie nadejdzie" zrobiły na mnie dobre wrażenie. O pierwszej już pisałam, druga książka niestety jeszcze czeka... "Nieodnalezioną" przeczytałam dzień po jej premierze, w dodatku zarwałam przez nią noc. Czemu piszę o niej dopiero teraz? Bo dużo się w niej działo, może chwilami za dużo.

Książka porusza temat istotny, który mimo wszystko jest spychany na boczne tory. W końcu przemoc nas nie dotyczy. Nieważne czy mówimy o przemocy fizycznej, psychicznej, odpychamy to jak najdalej, bo jeszcze wywołamy wilka z lasu. Ale ona istnieje i potrafi przejść nasze wszelkie wyobrażenia. Dlatego znalazłam w "Nieodnalezionej" to co lubię w książkach Remigiusza, czyli dosadny, brutalny opis sytuacji. Można poetycko opisać niemal wszystko, ale czasem trzeba krótko i brutalnie przedstawić coś, co dla wielu trwa wieki. To było raptem kilkaset stron, a wzbudziło tyle emocji i dyskusji. Sceny zbyt brutalne, nierealistyczne, jak ona mogła się podnieść bo tylu uderzeniach itd. Sporo tego było, ale człowiek postawiony pod ścianą, walczący o życie, naprawdę jest zdolny do wielkich czynów. Nie zawsze tych dobrych, często tych złych, ale w walce o przetrwanie, nie wiemy jak się zachowamy. Wielu może potępiać decyzje Kasandry, ale czy ktoś chciałby je podjąć za nią?

Tylko ten nieszczęsny Damian. Przykro było czytać jak się miota i żyje z poczuciem winy, że nie potrafił ocalić swojej ukochanej. Potem ta iskierka nadziei, że ją odnajdzie. Tutaj akcja szybko się rozwinęła, mimo wielkich krzyków, że od początku wiadomo było jak to się skończy, a autor ślepo go poprowadził na..... (każdy kto przeczytał wie gdzie). Ale tutaj pojawia się inny problem, ktoś kto chce wierzyć, uwierzy we wszystko. I osobiście jestem ciekawa dalszych losów Damiana, dla mnie postaci wyjętej z dramatu szekspirowskiego. Ile ja przy nim kręciłam głową, powtarzając "naprawdę w to uwierzyłeś?". Jednakże innego zakończenia dla niego nie potrafiłam sobie wyobrazić. 

Tak podsumowując to zakończenie mi się podobało. Jakkolwiek to zabrzmi, bo było wielce prawdopodobne. A w takich książkach preferuję realistyczne zakończenia, zamiast cukierkowych. "Nieodnaleziona" ma wady, można by ją pewnie też inaczej napisać (rozwinąć niektóre wątki), ale zainteresowała mnie i przeczytałam ją w jedną noc. A od stycznia minęło już trochę czasu, a bohaterowie nadal niewyblakli w pamięci.  

maja 18, 2018

Antonina Kasprzak "Wiłka smocza dziewczynka"

Antonina Kasprzak "Wiłka smocza dziewczynka"

Ciekawość i bezpośredniość dziecka przypomina nam dorosłym, że sami kiedyś zupełnie inaczej patrzyliśmy na świat. Pola i Bułeczka nagle znalazły się w zupełnie dla siebie nowej sytuacji. Ich mama trafia do szpitala, a tato ma pracę, przez którą często musi wyjeżdżać. Dziewczynki posmakują wolności i ogromnej dawki odpowiedzialności za siebie i innych. Pomimo własnych problemów, dostrzegają problemy innych, dokładniej pewną smutną dziewczynkę, która z jakiś powodów jest trzymana przez matkę w domu. Siostry zaprzyjaźniają się z niezwykłą dziewczynką Wiłką i postanawiają jej jakoś pomóc.

Okazuje się że Smoczyca (jak nazwały matkę Wiłki dziewczynki) jest wiłą, postacią którą znamy z legend i opowieści. Wiłka natomiast jest w połowie człowiekiem po ojcu, którego nie zna. Jednak to właśnie był powód wygnania kobiet z rodzinnych stron. Okazuje się, że tęsknota za rodziną i tradycjami przesłania Smoczycy ból i przykrości jakie przysparza córce. Zamknięcie w domu ma chronić dziewczynkę przed nietolerancją i innymi zagrożeniami świata zewnętrznego. Dodatkowo Wiłka ma opanować tradycyjny taniec wił, aby pokazać się na konkursie. Kobieta nie dostrzega szkód wywołanych swoim zachowaniem, cierpienia dziecka. W końcu spełnianie własnych marzeń za pomocą swych dzieci nie jest niczym nowym. Dopiero interwencja z zewnątrz i determinacja Poli i Bułeczki zmuszają Smoczycę do zastanowienia się nad tym co najlepsze jest dla Wiłki. I że rodzice powinni swoje marzenia sami realizować, a nie zmuszać do tego własne dzieci.


Książka niezwykła, przeznaczona dla dzieci, którzy są najsurowszymi recenzentami. Porusza problemy iście dorosłe, z którymi dzieci też często muszą się mierzyć. Strach przed zmianami, czy odrzuceniem, inność, samodzielność i spełnianie marzeń - małe wielkie rzeczy przed którymi staje każdy z nas. A w dzieciach jest coś takiego, że zawsze szukają szczęśliwego zakończenia, a którym dorośli często zapominają, wybierając mniejsze zło. Dlatego książkę polecam dzieciom i dorosłym, bo nigdy nie jest za późno.

Copyright © 2016 CzerwoneTrampki , Blogger