Zoe Marriott
Królestwo łabędzi
Tytuł oryginału: The Swan Kingdom
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Rok: 2013
Strony: 259
Cytat: W ogrodzie mojej matki wszystko, co żyło, miało swoje imię, a imiona te były piękne. Począwszy od malutkich żuków, które tłoczyły się pod kamieniami, przez wonne róże, a skończywszy na ptakach szybujących nad głowami.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tęskniłam za takimi książkami. Za zwykłą, najzwyklejszą baśnią z czarownicą i księżniczką z umiejętnościami czarodziejskimi. Tytuł książki przypomniał mi pewną bajkę "Księżniczka łabędzi" pewnie co poniektórzy kojarzą. Okładka była ciekawa i stwierdziłam nie zaszkodzi sprawdzić co to.
Otwieram i pierwsze słowa mnie wciągnęły. Znalazłam się w krainie niezwykłych ludzi, którzy czerpią energię z ziemi, uczą się znaczenia ziół i sztuczek magicznych potrzebnych w życiu. Potem mój narrator się przedstawia jest nim 15-letnia Aleksandra, zakompleksiona dziewczynka, która posiada niezwykłą więź z matką, ale ma problemy z brakiem akceptacji ze strony ojca. Ma też trzech braci, którzy ją uwielbiają. Potem kolejno wszystko traci...
Oczywiście pojawia się też tajemniczy Gabriel, nie znowu taki tajemniczy, ale w sam raz na pierwszą miłość. Aleksandra ma za zadanie odnaleźć w sobie moc i uratować braci i Królestwo. Jak jej pójdzie? Powiem, że różnie i tyle.
Przyjemna lektura, czyta się ją niesamowicie szybko i mimo iż nie nie posiada skomplikowanej fabuły, niezwykle wciąga i nie puszcza do ostatniej strony. Bardzo przypomina mi bajki jakie słuchałam w dzieciństwie, niby wiem jak się skończy, ale i tak chcę jej wysłuchać raz, drugi i trzeci... Jest tam też ukrytych wiele przesłań dla młodych ludzi, aby walczyć, wierzyć w siebie itd. niby proste rzeczy, ale zapomina się o tym, iż młodzi też mają swoje kompleksy i problemy.
Polecam nie tylko młodym, ale wszystkim którzy chcę wrócić do świata magii z dzieciństwa.
Książkę czytałam na początku roku i podobała mi się jako interpretacja baśni, ale jako książka dla młodzieży była zbyt banalna. Mimo tego, miło wspominam lekturę :D
OdpowiedzUsuńAle myślę, że znajdzie swoich odbiorców wśród młodzieży :)
UsuńZ chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
Usuńśliczna okładka, też czasem potrzebuję przenieść się w taki świat :)
OdpowiedzUsuńTeż czasem potrzebuję takiego przeniesienia!
UsuńI właśnie na tym polega niezwykła magia książki - dzięki niej, można się szybko przenieść do niezwykłych czasów dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńGdzie dobro jest dobrem, a zło złem. Chociaż niewielu się zastanawia skąd to zło się wzięło... Ale bajki mają swój urok!
UsuńKtoś mi kiedyś powiedział, że nie masz tyle lat ile w metryce, tylko tyle na ile się czujesz. Mimo wieku jest we mnie coś z dziecka. Uwielbiam takie klimaty. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPrawda, mamy tyle lat na ile się czujemy :)
UsuńPrzyznam szczerze, że jakoś nie ciągnie mnie do tej książki...
OdpowiedzUsuńP.S. Byłabym wdzięczna za umieszczanie informacji albo chociaż wzmianki w tagach, że książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka". ;-)
Oczywiście, najpierw wrzuciłam post, a potem sprawdziłam twoje hasło na czerwiec. Już umieszczam :)
UsuńFabuła jest oparta na baśni Andersena i dlatego książka MUSI znaleźć się w mojej biblioteczce. No i piękna egmontowa okładka i ciekawa treść (czytałam trochę w Empiku..).
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/