Iwona Skrzypczak
Bo we mnie jest ex
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok: 2013
ISBN: 978-83-7785-199-9
Strony: 301
Cytat: Całkiem nieźle, pomyślałam, patrząc na siebie w lustrze. Należałam do grona tych kobiet, które muszą się malować. Moja twarz wyglądała inaczej po zmyciu makijażu. Prawdę mówiąc, wyglądałam wtedy jak piętnastoletnia dziewczynka. Żeby podkreślić i wyostrzyć rysy twarzy, dość mocno malowałam oczy. Byłam wysoka, proporcjonalnie zbudowana, ciuchy w rozmiarze trzydzieści osiem dobierałam tak, żeby podkreślały moje atuty - płaski brzuch i całkiem niezłe piersi - oraz ukrywały okrągłe uda.
To nie jest mój pierwszy trójkąt, ale przyznam, że jeden z ciekawszych. Czemu? Bo do bólu prawdziwy, każde możliwe zakończenie nie było do końca happy endem. Główna bohaterka nie jest typem aniołka, czy zakompleksionej dziewczynki. Zna swoje mocne i słabe strony, wie na co zapracowała i w czym jest dobra, o swoich zakupowych słabościach też co nieco może powiedzieć. Po rozstaniu ze swoim wieloletnim partnerem Piotrem, zakochuje się w jego przeciwieństwie - Maxie, Ale w ostateczności nie mogła się zdecydować, z którym chce tak naprawdę żyć.
Postanowiła poczekać, z nadzieją że los sam wybierze. Kłamała - zgadza się, zdradzała -zgadza się, kochała - zgadza się, czy to było uczciwe nie wiem. Realne? Brutalnie realne. W tym trójkącie, szczerze mówiąc nikt nie był bez winy, ból bohaterów tak prawdziwy, iż momentami było mi ich naprawdę żal. Młodzi, pewni siebie, spełnieni zawodowo - jednocześnie przerażeni dorosłym życiem.
Nie oceniam żadnego z bohaterów, bo byli naprawdę ludzcy, z wadami, swoim światem wartości. Oczywiście jeśli kręcimy się w obrębie trójkąta, sceny erotyczne też spotykamy i przyznam, iż autorka nie rozpisywała nad nimi, ale klarownie i dosadnie je opisywała (bez wulgaryzmów). Książka nie jest obszerna, ale nie nudziłam się i przyznam szczerze, ciekawa byłam wyborów moich bohaterów.
Ogólnie przyznaję, iż czytając książkę nie mam głowy do zapamiętywania imion i często zaglądam do lektury podczas pisania recenzji. Tutaj o dziwo nie miałam problemu. Czemu? Autorka nie podała imienia głównej bohaterki. To po prostu wolna kobieta XXI wieku, szukająca swojego miejsca. A jakie damy jej imię, to chyba tylko nasza prywatna sprawa.