stycznia 13, 2018

"Listy do utraconej" Brigid Kemmerer


Listy, takie odręcznie napisane, wysłane lub przekazane są dla nas ważniejsze niż maile, czy smsy. W świecie internetu, szybkich lunchów, rozmów telefonicznych, zapominamy o drugim człowieku. A wystarczy chwila, aby zobaczyć, poczuć, zrozumieć. W "listach do utraconej" poznajemy młodych ludzi, którzy radzą sobie ze stratą bliskich. A najsmutniejsze jest to, że większość dorosłych nie chce widzieć ich problemu, bądź postanawia pomóc na swój sposób, nie zastanawiając się czy dobrze robi.

Juliet Young traci matkę, osobę którą podziwiała. Kobieta była świetnym fotografem, wyruszała na linię frontu i wracała z niezwykłymi zdjęciami. Juliet zawsze chciała być jak matka. Jednak po jej śmierci, czuje osamotnienie i porzuca fotografowanie. Uważa, że powrót do zdjęć byłaby zdradą matki. Nadal bardzo często odwiedza grób matki, zostawia jej listy, bo taki miały zwyczaj. Zawsze pisały do siebie i dziewczyna ciągle pisze o sobie, życiu, problemach, chociaż nie spodziewa się odpowiedzi.

Aż do momentu, gdy list dostaje się w ręce Declana Murphy. Chłopak sprząta i kosi na cmentarzu w ramach kary. Nie jest to zajęcie, które lubi, ale lepsze niż poprawczak. Po śmierci młodszej siostry i ponownym ślubie matki, nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Czuje się niechciany, zepchnięty na boczny tor. W szkole jest uważany za "złego chłopaka" i często na starcie odczuwa bezsilność i porażkę. I nawet nie podejrzewa, że odpisanie na list znaleziony na grobie zmieni jego życie. 

Juliet i Declan wzajemnie dodają sobie otuchy. Ich korespondencja pozwala im dojrzeć światełko w tunelu i powoli wychodzić z żałoby. Każde z nich ma inne problemy, z którymi musi sobie poradzić. Jednak co się stanie, gdy odkryją z kim tak naprawdę pisali? Czy w ogóle będą chcieli to wiedzieć? W końcu łatwiej jest wyżalić się nieznajomemu.

Przyznam, że wachlarz problemów jakimi autorka obdzieliła bohaterów książki mógłby przytłoczyć niejednego. Z drugiej strony ukrywanie uczuć i emocji, powoduje izolację, z której trudno później się wydostać (o tym miał się przekonać Declan). Kłopoty z komunikacją, bywają bardzo niebezpieczne i odsuwają od siebie najbliższych, nawet gdy naprawdę chcą nam pomóc. I dodajcie do tego jeszcze okres dojrzewania, i macie smutną historię, ale zarazem niezwykle piękną. 

2 komentarze:

  1. Cenię sobie takie emocjonalne i poruszające książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz miała możliwość przeczytania jej.

      Usuń

Copyright © 2016 CzerwoneTrampki , Blogger