Nazwisko
Warda to już gwarant huśtawki emocjonalnej podczas lektury. Również w
"Dziewczynie z gór" pokazuje jak idealny świat, idealnej rodziny lega w
gruzach, ukazując zatuszowane rysy i wady. W 2003 roku z domu znika
Nadia, w chwili zaginięcia ma 11 lat. W poszukiwania dziewczynki są
zaangażowani wszyscy od policjantów po sąsiadów.
Jednak mimo starań ślad się urywa. Przełomem okazuje się pierwszy
podopieczny małżeństwa - Jakub, którego podejrzewają o porwanie. Czy już
dorosły mężczyzna miałby powód aby się mścić na opiekunach zastępczych?
W końcu był u nich tylko przez chwilę, a oni nie mają sobie nic do
zarzucenia.
Całą historię porwania i okres zniknięcia poznajemy z punktu widzenia Nadii. Pierwsze dni, miesiące, strach i przywiązanie, kolejne tajemnice wychodzące na światło dzienne. Obserwujemy nić, która wytwarza się między Jakubem i Nadią. Aż pewnego dnia wszystko się zmienia i decyzję podejmuje sama Nadia, która postanawia zostać z porywaczem, dlaczego? Co skłoniło dziewczynę do podjęcia tak trudnej decyzji? Czy jeszcze wróci do domu swojego dzieciństwa?
Wiele lat później opowie swoją historię, opowie o Jakubie, o swoich rodzicach i życiu wśród gór. Warto przebyć te 400 stron wraz z Nadią, porwaną w 2003 roku.
*zdjęcie z wyszukiwarki google, gdyż fizycznie nie mam już tej książki