Michelle Paver
"Cienie w mroku"
Gdy bardzo czegoś chcemy nie zważamy na ostrzeżenia, czy sugestie. Jack, Algie, Teddy, Gus i Hugo mieli plan, chcieli coś osiągnąć i zyskać trochę sławy. Wyruszając na daleką północ, na roczną wyprawę na Spitsbergen, chcą udowodnić swoją wiedzę, męstwo. Każdy z nich jest zupełnie inny, są sklejką różnych osobowości, ale wierzą w sukces wyprawy. Jednakże do zatoczki Gruhunken docierają już tylko we trójkę, a tam nie jest lepiej. A raczej coraz gorzej. W końcu Jack zostaje sam, a może jednak niezupełnie sam, ma do dyspozycji stado husky (z którymi się nie lubią).
Na początku książki dowiadujemy się, że podczas tej wyprawy wydarzyła się tragedia, o której nie chcą mówić jej uczestnicy. W końcu poznajemy historię z zapisków Jacka. Każdy z nich prowadził swój dziennik i zapisywał swoje spostrzeżenia, obawy, odczucia. Dzięki dziennikowi Jacka poznajemy jego i Gruhunken. Dowiadujemy się jak to jest żyć w ciągłej ciemności, a potem w jeszcze głębszej ciemności. Razem z nim doświadczamy samotności, samotności w ciemności. Z różnych stron atakują nas lęki, obawy, samotność i echo przeszłości (tak nazwał to Jack). Czy było ono prawdziwe czy tylko wytworem wyobraźni? To zostawiam każdemu do oceny. Czytając jednak dziennik Jacka ma się wrażenie, iż w ciemności może czaić się wszystko. A nasze własne lęki nie są najgorszą rzeczą jaka może nas spotkać.
Czy warto sięgać po "Cienie w mroku"? Dla mnie to była ciekawa lektura. Książka nie jest obszerna, ale klimatyczna. Nie przepadam za horrorami, thrillerami, jednakże forma dziennika jaką wybrała autorka zaciekawiła mnie. W dodatku ciągle miało się wrażenie, to naprawdę mogło się wydarzyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz